Czy znasz osobiście jakiegoś twórcę/artystę? A może sam/a
nim jesteś? Kogo uważasz za artystę? Co musi się zdarzyć, żebyś o sobie
myślał/a artysta? Tak, ja też się nad tym czasem zastanawiam. Pewnie nieraz
spotykacie się z poglądem, że artysta to ktoś sławny, wielki poprzez swoje
epokowe dzieła i pewnie bogaty. A ja czasem kokietując mówię, że artystą był
Leonardo Da Vinci czy Matejko, a ja tylko lubię malować. Ale wiecie co, powiem
to tylko Wam, ja bardzo często jestem artystą w tym co robię, tworzę, maluję.
Bo to nie jest jakiś stan ciągły, nie daj Boże zawód - ARTYSTA.
Są różni szaleńcy, zakompleksieni geniusze czy współcześni
celebryci. Mówią o sobie dużo, często i głośno, chociaż niekoniecznie mądrze.
Tak było i pewnie będzie. Ale ja chcę Was dzisiaj zaprosić do dyskusji (marzę o
tym, żebyśmy zaczęli się konstruktywnie „kłócić” na tym moim blogu). Moim
zdaniem artyści żyją obok nas - czasem to my sami, a czasem to nasza sąsiadka,
sąsiad, którzy robią rzeczy nieprzeciętne, wymagające planów, analizowania
problemu, itd. Poszukujemy rozwiązań, wyciągamy wnioski z popełnionych błędów,
realizujemy czasem mocno abstrakcyjne plany, tylko po to, żeby otaczająca nas
rzeczywistość, przedmioty codziennego użytku, były nie tylko użyteczne, ale też
miłe dla oka. Czasem w tych działaniach ważne jest również to, żeby było
inaczej niż u wszystkich naokoło, tak bardziej „po naszemu”.
Jednym z takich działań jest sztuka praktycznie już
zapomniana. Jeśli się mylę, to bardzo proszę o informację - kto z Was na
ścianach swojego pokoju, domu, posiada wzorki malowane wałkiem? Ha! Jeśli ktoś
z pokolenia moich dzieci przypadkiem czyta ten wpis, spieszę wyjaśnić: kiedyś,
kochani, nie było komputerów, drukarek i fototapet. Praktycznie każdy
przedmiot, maszynę czy narzędzie trzeba było wykonać własnoręcznie i od
podstaw. Ale za to dokładnie, tak jak dzisiaj, co jakiś czas trzeba było
odświeżyć ściany domów, mieszkań, pomieszczeń w jakich przebywamy. Przy
otwartych paleniskach i piecach kaflowych, właściwie co roku, a przynajmniej z
okazji ślubu, chrzcin albo przyjazdu dawno niewidzianej rodziny z USA (no po
prostu sadza i kurz osiadały na ścianach), robiło się sprzątanie i malowanie.
A że ściany były lekko przykurzone po każdej zimie, bardzo popularne stały się
wałki.
Wałki drewniane, zawinięte w mięciutką warstewkę gumy, wyposażone w wygodną w użyciu rączkę. A każdy z wałków zostawiał na ścianie inny, kontrastowy do podłoża, wzorek. Kontrastowy dzięki użytej farbie (kontrastującej z powierzchnią ściany), inny ponieważ jakiś inny rzemieślnik wykonał wałek, którego używał malarz. Ten malarz pokojowy, taki który wiedział jak używać wałka o szerokości ok. 14,5-15 centymetrów na ścianie o szerokości ok. 4 metrów. Czyli musiał na tej jednej ścianie (w pokoju mamy ich cztery) wykonać około 28 pociągnięć wałkiem i jakoś „zgubić” kilka centymetrów, które zostawały. Banalne? Proste? Tak!
Dosłownie kilka minut temu skończyłam katalogowanie skarbów, które przyniosła mi moja sympatyczna sąsiadka. Jakiś czas temu wspomniałam, że chętnie przygarnę stare wałki do malowania wzorków na ścianach. Pamiętam takie wzorki z domu dziadków na wsi. Mam takie wzorki w starej części domu, w którym teraz mieszkam. Mam też kilka wałków, którymi kiedyś ozdabiano ściany domów w mojej miejscowości.
Zrobiłam odbitki, frotage i zdjęcia. Spisałam nieliczne
inicjały rzemieślników, którzy się nimi posługiwali. Mam plan na warsztaty
kreatywne/artystyczne, których będą motywem przewodnim. Ale dzisiaj chcę
zostawić jakiś ślad - zapisać w pamięci, zaznaczyć w historii rzemieślników,
którzy tworzyli sztukę użytkową, wpływali na estetykę otoczenia.
W czasie kiedy wykonywali swoje rzemiosło, pracowali,
tworzyli, nie było przestrzeni na takie rozważania. Dzisiaj, kiedy patrzę na
mniej lub bardziej zniszczone artefakty tamtego świata, zastanawiam się jak
zachować pamięć o rzemiosłach, twórcach - artystach? Przecież te kawałki
poszarpanej gumy, rozpadające się efekty twórczego niepokoju wiejskiego
artysty, to kawał historii. Ci ludzie byli bardzo pomysłowi i kreatywni w swoim
rzemiośle. Mieli konkretne zadanie do wykonania - pomalować ściany kolejnego
domu. Czy ich inspiracją były polne kwiaty, a może wzory na świętych obrazach?
Nie wiem, ale kiedy oglądam te stare wałki do ścian widzę wzory geometryczne,
jakieś kompozycje kresek i kropek. Inne wałki mają wyraźny kwiatowy motyw. Ktoś
musiał to zaprojektować, rozplanować na powierzchni wałka, wyobrazić sobie jak
będzie wyglądał wzór na dużej powierzchni, itd.
Kiedy zapytacie artystę, który tworzy swoje dzieła w drewnie, kamieniu czy na płótnie, powie Wam dokładnie to samo. Każdy twórca musi najpierw pomyśleć, rozrysować sobie szkic, zaplanować kolejność prac, zdecydować o wyborze materiałów, narzędzi, itd. Możemy dyskutować czy rzemieślnik jest artystą. Ja uważam, że tak - po prostu, artyści są wśród nas, nawet jeśli uważamy ich za dziwaków, wariatów albo, po prostu, zwykłych rzemieślników.
A teraz ruszcie się! Zaglądnijcie do piwnic, na strych albo
do zapomnianego garażu dziadka. Tam nadal mogą być zapomniane świadectwa
niesamowitej pomysłowości, twórczych talentów albo codziennej kreatywności
naszych bliskich.
Napiszcie o Waszych przeżyciach, odkryciach, czekam
niecierpliwie…
Fot.: Pinterest.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz