środa, czerwca 26, 2019

Uf, jak gorąco!

Uf, jak gorąco!

Dopiero niedawno martwiłam się zbyt dużą ilością wody, która zalewała pobliskie pola, teraz proszę - upały jak w tropikach! Okazuje się, że tak niedawno abstrakcyjne pojęcie jak „sjesta”, ma bardzo logiczne zastosowanie. 
Szczęśliwe dzieciaki, które mogą taki gorący czas spędzać na odpoczynku. Trochę gorzej mają ci, którzy na urlop muszą poczekać w pracy. 
Ja nieustająco cieszę się tym letnim słońcem! Nie szkodzi, że większość dnia spędzam w pracy obstawiona wiatrakami, wypijam kolejną butelkę wody i już myślami jestem nad morzem. Pod powiekami mam błękitno turkusowy kolor wody, lekki wiaterek i widok żaglówek pod białymi płótnami. 
Oj rozmarzyłam się… 
Ale sami przyznajcie, że nic tak nie koi nerwów i zmęczenia po całym roku obowiązków, jak spokój i cisza na dzikiej plaży... 
Bez ryczącej muzyki z pobliskiego baru, bez szpaleru leżaków, po prostu z kocem, psem. Ciepły piasek pod nogami i bardzo daleki horyzont. Żadnych karteczek z pilnymi sprawami do załatwienia i dzwoniących telefonów. 
Tak mi się marzy w tym roku :)


Wam też polecam letni odpoczynek. To wcale nie musi być daleko od domu, chociaż sama jestem wciąż ciekawa innych miejsc, kultur. 
Po prostu odpoczywajcie, korzystajcie ze słońca i ładujcie akumulatory! 
A po powrocie spotkamy się w Plenerowej Akademii Sztuki i coś razem zmalujemy!







środa, czerwca 19, 2019

WAKACJE!!!

WAKACJE!!!

wakacje! WAKACJE! wakacje!
Nic innego nie przychodzi mi dzisiaj do głowy! Mam jeszcze kilka bardzo ważnych spraw do załatwienia, ale zaraz, już za kilka dni, ja też mam Wakacje! Pakuję kilka ręczników, jakiś leżak, kocyk, plażowe klapki, krem na słoneczko i kilka butelek wody. Mapy zapisane, wydrukowane, piesek ma kocyk w aucie i miseczkę na wodę. Jakieś kompletnie niepotrzebne sukienki, buty, ładowarka do telefonu i notebook - bo w razie czego, mogę coś napisać, odpowiedzieć na maile....itd., itd.
Ale i tak,  na myśl o wakacjach jakoś ciągle powraca do mnie widok polnych maków na łąkach, w zbożu i na miedzach. Czerwone plamki na tle zielonych kłosów. Delikatne, cieniutkie płateczki z czarnymi pręcikami wokół zielonych koszyczków na środku.

Ale, proszę, spróbuj to namalować! Po pierwsze - nazywa się to martwa natura. Dlaczego martwa skoro żyje?! Po drugie - jak zbyt dokładnie malujesz szczegóły, to wychodzi kiczowato. A jeśli malujesz tak, jak to widzisz, to od razu mówią: malarstwo abstrakcyjne, czyli nikt nie wie o co chodzi, poza może tylko samym artystą:

”Jego twórczość ewoluowała i coraz mniejsze znaczenie miała forma. Malarstwo Moneta zbliżało się do abstrakcji złożonej z barwnych plam. Najważniejsze dla niego stało się światło i wydobywany przez nie kolor. Jego dzieła stanowiły podłoże dla stworzenia pointylizmu…”

Ale kochani, wracam całkiem  niedługo, więc jeśli tylko chcecie przyjechać na zajęcia Plenerowej Akademii Sztuki - zapraszam!


Cytat: https://pl.wikipedia.org/wiki/Claude_Monet




środa, czerwca 12, 2019

Kreatywna herbatka

Kreatywna herbatka

Uf, jak gorąco!
Mam wrażenie, że w tym upale mój mózg przestaje działać! Też tak macie? Zawsze zastanawiałam się jak ludzie radzili sobie zanim wymyślono lód w kostkach i klimatyzatory.
U mnie w ogrodzie jest betonowa piwnica, panuje w niej cudowna temperatura ok. 21 stopni (przy około 30 na zewnątrz). Jak już bardzo dokucza mi upał idę tam, siadam na krześle, czytam książkę albo słucham muzyki. Jedyne czego mi tam brakuje to światło, bo jak to w piwnicy jest raczej ciemno. A kiedy już schłodzę się i mogę normalnie funkcjonować idę zrobić sobie kolejną porcję czegoś do picia.

Kiedy zaczęłam mieszkać na mojej wsi, chodziłam po łąkach i zbierałam różne rośliny. Z jednych robiłam bukiety, inne związywałam w pęczki i suszyłam.  Moi sąsiedzi trochę dziwnie przyglądali się kiedy zbierałam kwiaty czarnego bzu, uznawanego za niepotrzebny chwast i pytali się na co mi to. Teraz częstuję ich różnymi wywarami, sokami, syropami własnej produkcji. Moim sposobem na upalne dni jest esencja herbaty z liści szałwii, kwiatów bzu czarnego i odrobiny różowej soli. Taki czajniczek z naparem to istne dzieło sztuki! Szałwia kwitnie fioletowymi kwiatkami na długich łodygach, a baldachy bzu są również pyszne w połączeniu z truskawkami, czereśniami czy wiśnią. Zamiast kostek lodu zamrażam czerwone porzeczki i kiedy przychodzą goście wrzucam zamarznięte kuleczki do wody mineralnej. Wygląda to niesamowicie z płatkami róży cukrowej. Kiedy tylko mam czas na niespieszne śniadanie, idę do ogrodu, na grządki i zbieram młode pokrzywy, kilka listów lubczyku, natkę pietruszki i smażę jajecznicę z ziołami. Uwielbiam kompozycję z sałat z dodatkiem liści mlecza i fioletowej bazylii. W towarzystwie pomidorów tworzą piękną kompozycję barw i aromatów. 

Zawsze zastanawiałam się dlaczego kompozycje kwiatów czy owoców nazywane są martwą naturą. Przecież nie ma nic bardziej żywego niż soczysta zieleń ziół, koraliki czerwonych porzeczek czy aksamitne liście szałwii! Oj, rozpisałam się dziś o moich kulinarnych zwyczajach. Ale wybaczcie, w tym upale nie mam siły na pisanie o sztuce - ale jak widzicie można ja uprawiać również w kuchni. Zachęcam serdecznie do kreatywności na co dzień. A jeśli zaglądniecie do mojej wiejskiej pracowni, nazbieramy razem ziół do malowania i picia kreatywnej herbatki.




środa, czerwca 05, 2019

Wenecja tonie!

Wenecja tonie!

Wreszcie zrobiło się pogodnie, a nawet upalnie. Tłumy ludzi obudziły się z zimowego letargu i tłumnie ruszyli w miasto. Ja też spędziłam bardzo intensywny weekend łącząc pracę ze zwiedzaniem okolic Wrocławia. Ale kiedy oglądałam wiadomość z wypadku z Wenecji zrobiło mi się smutno. 

Pamiętacie, w poprzednim poście pisałam o ulicznym happening’u Banksy’ego.
Kto kiedykolwiek był w Wenecji, mógł spotkać się z sytuacją kiedy wpływa do portu olbrzymi, luksusowy wycieczkowiec i zasłania jakikolwiek możliwy pejzaż na tą część Wenecji. Do miasta wlewa się fala spragnionych wrażeń turystów, zaskoczona wielkością miasta, a raczej jego „małością” w proporcji do statku. Kiedy wydarza się wypadek, jak ten z ostatnich dni, (ten ogromny wycieczkowiec wymknął się spod kontroli), tak sobie myślę jak bardzo chęć zysku jest destrukcyjna. Wenecja żyje dzięki turystyce - kafejki, sklepiki, ludzie w nich pracujący, zarabiają pieniądze dzięki magnetycznej sile miasta na wodzie. A jednocześnie te tłumy turystów zostawiają tony śmieci, nieczystości i spalonego paliwa z małych i dużych statków.

Czy można nad tym zapanować? Nie wiem. 
Chciałabym jeszcze raz zobaczyć Wenecję, byłam tam dwa lub trzy razy, ale ciągle są tam zaułki, kamienice, które chcę zobaczyć. Zdążę zanim komercja zniszczy do reszty to miasto? Czy będę musiała zapisać się do kolejki na bilet do miasta? Kto to wie? 
Cieszę się pogodą, wyciągam sztalugi i idę szukać inspiracji w ogrodzie. 
Wenecja musi trochę poczekać...








Copyright © 2016 Monotypia DB , Blogger