Kto mnie zna
osobiście, albo czyta mojego bloga, ten wie, że mam różne słabości, skłonności
albo coś mnie niesamowicie inspiruje. I nie ma żadnej sprzeczności w tym, że
raz jest to piękna żywa natura, zachód słońca albo kwiaty w ogrodzie, a innym
razem wystawa malarstwa, obraz czy rzeźba w plenerze. Tak, bo my artyści mamy
tą nadwrażliwość na sztukę, estetykę otoczenia, emocje jakie pojawiają się pod
wpływem codziennego doświadczania. Z czasem nauczyłam się to po prostu
akceptować, że pozornie zwykła sytuacja wywołuje lawinę uczuć, czasem zupełnie
nieoczekiwanych i nie zrozumiałych dla otoczenia.
Jednym z
takich uczuć jest wzruszanie się tekstami piosenek. To strasznie trudne ukryć
na koncercie, wśród tłumu ludzi płynące po policzkach łzy. Ale wiele lat temu,
kiedy pierwszy raz usłyszałam tą piosenkę i dzisiaj kiedy słyszę ją w
słuchawkach czuję to mrowienie rąk, dreszcz wzdłuż kręgosłupa i dźwięki, które
grają mi gdzieś wewnątrz duszy. Każde słowo wywołuje jakieś wyobrażenie,
wspomnienie: „uderzył deszcz, wybuchła
noc... gotyckie odrzwia chylą się… zawirował z nami dwór… a po nocy przychodzi
dzień, a po burzy spokój(…) znowu w drogę trzeba iść, w życie się zanurzyć…” *
Pierwszy raz usłyszałam ten utwór jako bardzo młoda osoba, po prostu kolejny zespół, koncert
w znanym miejscu (czytaj: rodzice nie robili problemów żebym sobie poszła).
Potem była płyta winylowa, kaseta z taką śmieszną taśmą, która wkręcała się w
trybiki magnetofonu (!). Dzisiaj trochę żałuję, że biorąc przykład z
Witkacego** nie zapisywałam na obrazach jakiej muzyki słuchałam podczas pracy. Ale
możecie mi wierzyć na słowo, że to jeden z tych utworów, który powoduje, że nie
ma znaczenia o której godzinie muszę wstać rano i jak bardzo jestem zmęczona
dzisiaj wieczór.
Ponieważ nie
umiem grać - zaczynam malować, mam w głowie tyle obrazów, emocji, że muszę je
jakoś wyrazić, przelać na płótno, papier itd. Wyciągam farby, rozkładam
papiery, pędzle i słuchając zaczynam ubierać w kształty, plamy, kompozycje, te
wszystkie emocje i uczucia jakie wywołuje we mnie muzyka. I chociaż oni grają
swoją muzykę już bardzo długo, a ja słucham jej niemal od początku- to nadal
działa! Dobrze skomponowane? Dobrze napisane, czy dobrze zaśpiewane? Nie ma to
dla mnie większego znaczenia. Ważne, że nadal odczuwam ten dreszcz, te emocje,
widzę gotyckie odrzwia, a on dorzuca drew, bo ogień zgasł…
*fragment
tekstu piosenki ”Jest taki samotny dom”- Budka Suflera
**Witkacy
zapisywał jakie środki odurzające zażywał podczas portretowania swoich modeli