Od kilku dni
trwa kalendarzowa zima, nawet aura za oknem zmieniała się ze słonecznej ciepłej
jesieni na dość ponury zamglony krajobraz. Czy to był jeden z powodów, że czas
oczekiwania na święta wypełniły prace nad dekoracjami domów? Na pewno jest to
czas kiedy ludzie mieli mniej pracy na roli i spędzali go na wspólnych
spotkaniach, rozmowach. Przygotowywali również dekoracje świąteczne z papieru,
słomy, orzechów i opłatków (szklane bombki były dla większości ludzi
niedostępne).
Jedną z moich ulubionych dekoracji bożonarodzeniowych i unikalną dla tej części Europy jest podłaźnik (podłaźniczka, wiecha, jutka). Była to dekoracja na planie koła, wykonana z kawałeczków słomy, kolorowych bibułek i dekoracji zrobionych z opłatków. Wykonanie tej dekoracji planowano odpowiednio wcześniej, nie można było jej kupić w supermarkecie tuż przed świętami. Praca nad dekoracjami była twórcza i kreatywna chociaż nikt nie znał takich określeń. W ubiegłym roku zrobiłam coś na wzór tradycyjnego podłaźnika - na okrągłym stelażu zawisły różne ozdoby i bombki. Jakiś aniołek, gwiazdka z papieru.
Mam wielki sentyment do przedmiotów, które są prezentem lub pamiątką od kogoś. Do takich przedmiotów należą bombki, które kiedyś wisiały na choince w domu rodzinnym. Dziś nie są już takie ładne i błyszczące, brokat odpadł z nich dawno temu. Ale na tradycyjnej dekoracji zawieszonej w prostym drewnianym domu znalazły swoje miejsce. A ja patrząc na nie przypominam sobie różne świąteczne obrazy, zapachy, smaki. Być może znowu zrobię jakieś tradycyjne papierowe ozdoby. Rozłożę kolorowe bibuły i błyszczące koraliki, a może namaluję jakiś zimowy pejzaż jaki mam w pamięci?
Zima może mieć bardzo kolorową i radosną stronę, długie zimowe wieczory można spędzić kreatywnie, twórczo. Spróbujecie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz