Czy zdarza
się Wam jeszcze wysyłać tradycyjną pocztówkę z wakacji? Taki kolorowy kartonik
z (często) mało aktualnym widoczkiem z miejsca, w którym akurat spędzacie te
10-14 dni wymarzonych wakacji Anno domini 2019? No tak, coraz mniej. Łatwiej
przecież i szybciej napisać sms, wysłać zdjęcie, wrzucić selfie na FB, itd.
Przyznaję się, że ja też wysyłam coraz mniej, albo wcale, takich tradycyjnych
kartek.
Ale dzisiaj
chcę opisać wrażenia z moich wakacji, trochę zamiast, a przede wszystkim
dlatego, że na blogu mam zdecydowanie więcej miejsca na opisywanie moich
wrażeń. I tak sobie dzisiaj pomyślałam, że moją kartką z wakacji będzie kartka
ze Szczawnicy. Ale nie będzie to kartka z uzdrowiska, pijalni wód mineralnych i
przepięknych widoków na Pieniny. Dziś będzie to widokówka z wystawy rzeźby
jednego z ciekawych, niepowtarzalnych i niestety nieżyjących artystów z
Podhala. Ukończył prestiżową szkolę artystyczną w Zakopanem. Tworzył rzeźby,
instalacje, projektował dekoracje sceniczne:
„Jakub (Stanisław) Kołodziejski
urodzony w Zakopanem w 1977 roku. Absolwent PLSP im. Antoniego Kenara w klasie
rzeźby. 1997 stypendysta Ministra Kultury i Sztuki. W latach 1997-2002 student
Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Rzeźby. Dyplom pod kierunkiem prof. Józefa
Sękowskiego. Obecnie mieszka i pracuje w Jaworkach gdzie mieści się jego
autorska galeria. Zajmuje się rzeźbą, rysunkiem, malarstwem.”
A ja
poznałam młodego człowieka, wrażliwego artystę, który zimą pracował jako
instruktor narciarski, a każdą wolną chwilę poświęcał górskim wędrówkom. Mogłam
zaglądnąć do jego pracowni, pogadać o współczesnych artystach i trendach
panujących w galeriach sztuki. Prawie zostałam właścicielem jednej z jego
rzeźb…
Prawie.
Prawie.
A jakiś czas
później, zupełnie nienależnie od tej znajomości, jeden z moich obrazów znalazł
się na wystawie w tej samej przestrzeni.
Tak, takie
wakacyjne wędrówki bywają zupełnie nieprzewidywalne. Przyjeżdżamy w jakieś
miejsce, z wcześniejszą rezerwacją lub bez. Zobaczyć jakąś wystawę w lokalnej
galerii, atrakcję, czasem od niechcenia wchodzimy do klubu muzycznego, pubu
opisanego w przewodniku dla turystów. Spotykamy niczym nie wyróżniających się
ludzi, rozmawiamy, dyskutujemy. A potem wracamy dokończyć rozpoczęte nad ranem
rozmowy, zobaczyć kolejną powstającą rzeźbę. Kartka z wakacji nabiera nowych
barw, kolory stają bardziej intensywne. Nawet nie zauważamy kiedy wakacyjny
wypad w góry zamienia się w weekendowe wyjazdy na narty, koncert... Zaglądamy do pracowni rzeźbiarza bez skrępowania i stresu. Tak po prostu,
przywitać się, zobaczyć nad czym pracuje. Galeria staje się drugim domem,
sztuka jest częścią codzienności. Nikogo nie dziwi kiedy na pytanie czym się
zajmujesz mówisz : ”jestem artystą, maluję obrazy”.
Oj,
stęskniłam się za Szczawnicą, czy już czas na kolejną wystawę? Może tym razem
pokażę serię z projektu „Uważność”? Ale jeśli jesteście w okolicy moje obrazy
nadal można oglądać w przyjaznych progach pensjonatu Koliba w Jaworkach. Jest
tam wystawa moich fascynacji sztuką ludową i seria obrazów malowanych
tradycyjną techniką malarstwa na szkle.
Zapraszam!
Zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz