Kochani,
właściwie to zupełnie nie mam dziś głowy do pisania posta. Czasem tak jest, że
chociaż bardzo się staram i próbuję ogarniać różne tematy, wywiązać się z
obowiązków i nie zaniedbywać przyjaciół - wszystko idzie jak po grudzie.
Obowiązki i sprawy ważne zaczynają wpadać na siebie jak woda w wodospadzie. Na
oślep i wszystko na raz wymaga mojej uwagi. Jeden kalendarz mały, duży zielony
organizer i ten „wyrywny” kalendarz nad biurkiem kompletnie nie chcą ze sobą
współpracować, a co dopiero ze mną! A już nie powiem co się dzieje kiedy głośno
powiem: „ufff ogarnęłam” coś tam całkiem dużego...
Jestem
niepoprawną optymistką, zawsze szukam rozwiązania konfliktów takiego, które
pogodzi różne sprawy, wymagania itd. Ponieważ zapominam o terminach, zapisuję w
kalendarzu każde spotkanie, rozmowę, włączam przypominajki w telefonie, w
różnych miejscach przyklejam karteczki z hasłami dotyczącymi danej sprawy. A
mimo to, od czasu do czasu, robi się „młyn” i wysyłam ważne pismo z
„literówką”, spóźniam się na spotkanie, albo w ogóle zapominam, że miesiąc temu
umówiłam się na kawę z przyjaciółką. Sterta papierów do posegregowania zaściela
mi biurko w pracy, a w domu… oj, może daruję Wam opowieści co tu się poniewiera
pod nogami.
I wtedy
przypomina mi się rada mojego nauczyciela z liceum, czyli dawno temu: „Jeśli
brakuje ci czasu, znajdź sobie kolejne zajęcie”. O ile pierwszą myślą
większości z Was, jest raczej mało przyzwoite polecenie udania się osoby
wypowiadającej taki komunikat w otchłanie głębokich, dalekich, regionów do
zwiedzania - zatrzymajcie się! Coś w tym jest, że kolejny obowiązek zmusza nas
do poukładania różnych spraw, żeby je ogarnąć, albo posegregować a czasami
odpuścić. I dokładnie mam tak dzisiaj - zamiast pisać post wolałabym iść na
spacer, do ogrodu, posiedzieć, posłuchać ptaków. Albo poczytać jedną z kilku
czekających na mnie książek. Dokończyć malowanie jednego z 3-4 zaczętych
obrazów. A może nauczyć się kilku zwrotów ojczystego języka Szekspira…
No dobrze, ale przecież chciałam pisać bloga! Tak! O sztuce, o rozwoju osobistym, o arteterapii! Dzielić się wrażeniami z miejsc jakie zwiedzam, z galerii, muzeum, opowiadać o wrażliwym odbieraniu rzeczywistości. I co, tak po prostu nie napiszę i już? Niby nic się nie stanie. Świat będzie trwał w swoim rytmie, ktoś namaluje obraz, a ktoś inny wyjedzie w daleką podróż. Jakaś pani zapłacze w tęsknocie za ukochanym, którego już nie ma, a inny pan wypije w spokoju kolejne piwo. Ale kiedy pomyślę, że kilkaset osób zaglądnęło na mojego bloga, czasem ktoś skomentował, czasem pochwalił - to sami widzicie - siadam i piszę.
No dobrze, ale przecież chciałam pisać bloga! Tak! O sztuce, o rozwoju osobistym, o arteterapii! Dzielić się wrażeniami z miejsc jakie zwiedzam, z galerii, muzeum, opowiadać o wrażliwym odbieraniu rzeczywistości. I co, tak po prostu nie napiszę i już? Niby nic się nie stanie. Świat będzie trwał w swoim rytmie, ktoś namaluje obraz, a ktoś inny wyjedzie w daleką podróż. Jakaś pani zapłacze w tęsknocie za ukochanym, którego już nie ma, a inny pan wypije w spokoju kolejne piwo. Ale kiedy pomyślę, że kilkaset osób zaglądnęło na mojego bloga, czasem ktoś skomentował, czasem pochwalił - to sami widzicie - siadam i piszę.
Planuję nowe działania, będę szukać osób chętnych do artystycznych działań. Pozwólcie, że usiądę i pomyślę, a potem Wam o wszystkim opowiem.
Fot.: Joanna Bielenda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz