środa, lipca 11, 2018

Moje Bieszczady .


Bieszczady to dla każdego trochę inna historia. Jedni jadą w Bieszczady przemierzać szlaki górskie pomiędzy zielonymi połoninami, inni szukają śladów historii, mieszanki kultur różnych narodów. Moi znajomi motocykliści zrobili sobie u mnie tylko przystanek w podróży w stronę Bieszczad. Harleyowcy planują swoje trasy na przejazdy pętlami bieszczadzkimi, zaliczając po drodze różne motocyklowe przystanie (pamiętacie wpis o motocyklach? Co wspólnego mają motocykliści z artystami?).

Dla mnie Bieszczady to uświadomienie sobie swoich korzeni (mama mojej mamy była Ukrainką?!). Jakiś czas temu mogłam poznać niesamowitą artystkę bieszczadzką piszącą ikony. To było jedno z tych spotkań, o których opowiada się znajomym, które zmieniają bieg zdarzeń. Dosyć nieufna starsza pani zaprosiła mnie do swojej pracowni w kąciku kuchnio jadalni. Przedstawiłam się, powiedziałam, że słyszałam o jej ikonach od znajomych z Bieszczad, a sama również tworzę. I wtedy pani rozpromieniła się i powiedziała coś miłego o spotkaniu artysty z artystą. (pamiętacie wpis: Dlaczego maluję obrazy, czyli moje hobby i pasja).

Wypiłyśmy wtedy niesamowita herbatę z polnych kwiatów, dla aromatu wzmocnioną płatkami róży i rozmawiałyśmy o pisaniu ikon. To znaczy pani mówiła, a ja próbowałam jak najwięcej zapamiętać. Wtedy na sztaludze stała ikona św. Łukasza - patrona artystów i lekarzy, według legendy pierwszego autora ikony. Siedziałam z obrazem kilka chwil „face tu face” i patrzyłam na misterne pociągnięcia pędzla cieniutkiego jak włos, na niemal koronkowe dekoracje detali obrazu. Ukradkiem patrzyłam na ręce pani artystki, które nie były delikatne i drobne, to ręce człowieka pracującego fizycznie w ogrodzie i domu. Palce rąk zniekształcone chorobami stawów, wysiłkiem i czasem. To niesamowite, jak tak bardzo zniszczone ręce mogą namalować tak piękny obraz. Dowiedziałam się również o planach na projekt artystyczny - uchwycenia na fotografii wschodów słońca z okna domu, w którym pani mieszka. 
Nie, nie piszę ikon, chociaż próbowałam, ale wciąż nie mam w sobie tyle spokoju, modlitwy. Ale Bieszczady są moim miejscem na ziemi, gdzie kilka godzin pozwala odpocząć, zamyślić się, „naładować akumulatory”. W dodatku mam niesamowite miejsce na taki relaks w Bieszczadach, przyjazne miejsce odpoczynku, chodzenia brzegiem jeziora, biesiadowania przy ognisku i zbierania sił . 
p.s. piszę, maluję ikony ale jeszcze daleka droga przede mną do lekkości i wprawy mistrzyni z Bieszczad...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Monotypia DB , Blogger