Kiedy siadam do pisania kolejnego postu, zwykle mam jakiś
plan w głowie albo jakąś notatkę i po paru chwilach tekst jest gotowy.
Ale są takie dni jak dzisiaj, kiedy nie mam żadnego pomysłu. Czytam poprzednie wpisy, przeglądam zdjęcia i najchętniej poszłabym na spacer albo dokończyła czytać książkę. Znacie to, prawda? Nie ma znaczenia na czym polega zadanie, każdemu zdarzają się chwile kiedy zrobimy wszystko, tylko nie to, co w danym momencie ma etykietkę: „pilne/ważne/do zrobienia”. Szukamy wtedy wymówek, odkładamy na potem, itd. Pewnie każdy z Was ma inną metodę radzenia sobie z tym dziwnym rozdwojeniem jaźni, kiedy wiem, że nikt za mnie tego nie zrobi, ale jakoś tak „kręcę się” wokół tematu.
Jedną z moich metod jest jazda na rowerze. Nazywam to przewietrzaniem głowy. Potrzebuję oczywiście roweru, trochę przestrzeni, bycia tylko ze sobą i czasu na poukładanie wszystkich myśli. Kiedyś przyszło mi do głowy, żeby w pracy był taki służbowy rower - jeśli komuś brakuje energii czy pomysłu na wykonanie zadania, robi sobie obowiązkową rundę wokół budynku.
Inną metodą, która sprawdza się kiedy jazda na rowerze jest niemożliwa, jest mapka myśli/skojarzeń. W centrum kartki wpisuję zadanie i szukam wszystkich możliwych skojarzeń z tematem. Rozpisuję możliwe rozwiązania, mniej lub bardziej realne, czasami wypisuje osoby, które mogą mi pomóc. Być może wydaje się Wam to czasochłonne, ale przecież i tak nie robiłam tego co powinnam, prawda?
Jeśli chcecie poczytać więcej o tym zjawisku, to może TUTAJ
Ale są takie dni jak dzisiaj, kiedy nie mam żadnego pomysłu. Czytam poprzednie wpisy, przeglądam zdjęcia i najchętniej poszłabym na spacer albo dokończyła czytać książkę. Znacie to, prawda? Nie ma znaczenia na czym polega zadanie, każdemu zdarzają się chwile kiedy zrobimy wszystko, tylko nie to, co w danym momencie ma etykietkę: „pilne/ważne/do zrobienia”. Szukamy wtedy wymówek, odkładamy na potem, itd. Pewnie każdy z Was ma inną metodę radzenia sobie z tym dziwnym rozdwojeniem jaźni, kiedy wiem, że nikt za mnie tego nie zrobi, ale jakoś tak „kręcę się” wokół tematu.
Jedną z moich metod jest jazda na rowerze. Nazywam to przewietrzaniem głowy. Potrzebuję oczywiście roweru, trochę przestrzeni, bycia tylko ze sobą i czasu na poukładanie wszystkich myśli. Kiedyś przyszło mi do głowy, żeby w pracy był taki służbowy rower - jeśli komuś brakuje energii czy pomysłu na wykonanie zadania, robi sobie obowiązkową rundę wokół budynku.
Inną metodą, która sprawdza się kiedy jazda na rowerze jest niemożliwa, jest mapka myśli/skojarzeń. W centrum kartki wpisuję zadanie i szukam wszystkich możliwych skojarzeń z tematem. Rozpisuję możliwe rozwiązania, mniej lub bardziej realne, czasami wypisuje osoby, które mogą mi pomóc. Być może wydaje się Wam to czasochłonne, ale przecież i tak nie robiłam tego co powinnam, prawda?
Jeśli chcecie poczytać więcej o tym zjawisku, to może TUTAJ
A ja jestem ciekawa jakie macie sposoby na odkładanie rzeczy
do zrobienia na potem, na pewno każdy ma swoje metody i mogłaby być ciekawa
dyskusja - może przy ognisku, kiełbaskach i sztalugach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz