„Ten
niewielki (18,5 cz x 26,5 cm) obrazek jest próbą tego co w malarstwie Chmielowskiego interesowało najbardziej.
Scena obsadzona w wieczorowej porze, tajemnicza postać wpisana w jesienny,
cmentarny pejzaż. Atmosfera tajemniczości, lawirowanie między dniem i nocą,
tajemnicze postaci, to elementy znane z innych obrazów takich jak Cmentarz
Włoski czy Szara godzina. Zainteresowania malarskie gdyby je przyłożyć do życia
artysty, zdają się przekazywać pewną tajemniczą atmosferę, która towarzyszy
przemianie. Czy to przypadek, że takie upodobania miał człowiek, który borykał
się z podjęciem decyzji o bezgranicznym oddaniu bezdomnym? Czy to przypadkowe
upodobania, dla człowieka, który porzucił blask salonów dla półmroku przytulisk
dla bezdomnych?”
Niemal 20 lat temu poznałam dzieła artysty
malarza Alberta Chmielowskiego. W Muzeum Narodowym w Krakowie można zobaczyć
jego nieliczne obrazy. Nie wiem dlaczego, ale poczułam jakąś bliskość, więź z
człowiekiem, który swoją wrażliwość i potencjał artystyczny zostawił dla
niedocenianej, a czasem pogardzanej pracy. Tak, Adam Chmielowski, artysta,
teoretyk sztuki, to wielki człowiek „od bezdomnych”. Pewnie dla większości z
Was postać Brata Alberta, świętego z samotni na Kalatówkach w Zakopanem, jest
kolejnym obrazkiem w panteonie świętych (niekoniecznie wartym zainteresowania).
A ja zaczęłam czytać jego życiorys, pisma które pisał jako krytyk i teoretyk
sztuki, szukałam myśli świętego zakonnika. Oglądałam reprodukcje i obrazy
człowieka wrażliwego na świat jaki go otaczał.
„Dorobek
Adama Chmielowskiego to 61 obrazów olejnych, 22 akwarele i 15 rysunków. Do
najbardziej znanych prac należą m.in. Po pojedynku, Dziewczynka z pieskiem,
Cmentarz, Dama z listem, Powstaniec na koniu, Wizja św. Małgorzaty, Zachód
słońca, Amazonka.”
Zastanawiałam się jaką wrażliwość i ile miłości
trzeba mieć w sobie, żeby dzielić ją z tymi, których nie chcemy w naszych
pięknych apartamentowcach z ochroną, w naszych galeriach handlowych z
fontannami i całą gamą pięknych wystaw. Był jednym z wybrańców - bywalec
salonów, członek artystycznej bohemy, europejczyk, artysta lubiany i
zapraszany…
Mnich, zakonnik - zbierający bezdomnych,
kalekich porzuconych i nikomu niepotrzebnych.
Lubię ten portret: Albert, w
słusznym wieku, zakonnik lekko zgarbiony w prostym habicie, różaniec, smutne,
zamyślone oczy człowieka, który wie, czuje, widzi więcej.
„Tak
samo mają artyści - nawet jeśli daleko nam do świętości, to zaczęłam rozumieć
słowa Alberta: Trudno przypuszczać, żeby sztuka ze swej istoty była jakimś
osobnym światem, udziałem niektórych.(…) Jeżeli więc sztuka wydaje się być
czymś oderwanym od życia, wina to barbarzyństwa ludzi, fałszywych teorii, nie
zaś samej sztuki.”
O duchowej, transcendentnej naturze sztuki
mówił:
"[...]
twórczość nie jest udziałem człowieka, chyba tylko w przenośni [...]. Udziałem
człowieka jest siebie samego zakląć w słowo, kamień, tony [...]. Droga do
prawdy, to jedyny bezpośredni cel sztuki. Jako antytezę sztuki prawdziwej,
wyrażającej się przez styl czyli 'indywidualność duszy', można postawić sztukę
fałszywą, udaną, wyrażoną przez manierę, sposób, sztukę nauczoną. [...] Styl
właśnie, jest to szczerość, przyrodzony głos duszy, jej kształt, jej język;
maniera to przedrzeźnianie stylu, to głos i język papugi, kalectwo kształtu."
Cytat i
fot. "Mnich na cmentarzu":
www.albertyniprzytulisko.pl/zbior-malarski-adama-chmielowskiego
Cytat:
culture.pl/pl/tworca/adam-brat-albert-chmielowski
Cytat:
„Ateneum” 1876, cyt. za: Irena Kossowska, Adam Chmielowski, culture.pl, maj
2006
Portret Brata Alberta: wyczolkowski.pl/tworczosc
Portret Brata Alberta: wyczolkowski.pl/tworczosc
Też bardzo cenię obrazy Chmielewskiego, wydaje mi się bardzo ciekawą postacią nie tylko jako artysta. Po tym wpisie zdecydowanie nabrałam ochoty by zgłębić jego historię i przemyślenia. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za wizytę :) Gorąco zachęcam do wnikliwego studiowania tej bogatej osobowości :)
Usuń