Mam takie pytanie - czy kiedy jedziecie do bardzo znanej
miejscowości, ikony, znaku rozpoznawczego, to przygotowujecie sobie bardzo
dokładny plan zwiedzania? Obowiązkowe punkty, zaliczenie określonych atrakcji?
Pewnie tak, bo jedziemy do tej znanej metropolii, której atrakcje opisywane są w najlepszych
przewodnikach, byli tam już nasi znajomi, bo wszyscy wiedzą gdzie to jest, jest to bardzo popularne miejsce, itd.. No po
prostu tak jest, że czasem zwiedzanie organizuje za nas jakieś biuro podróży, a
czasem czytamy jakiś przewodnik i chcemy „to” zobaczyć na własne oczy i już!
Ręka w górę komu na hasło „Paryż” nie pojawiają się przed oczami takie obrazy
jak Luwr, wieża Eiffla, Łuk Tryumfalny czy inne sztandarowe zabytki tego
miasta? Dokładnie! Paryż ma kilka rozpoznawalnych na każdej szerokości
geograficznej budowli, miejsc, których nawet nie trzeba szczególnie opisywać.
Aktualnie Paryż to również (niestety) zamieszki i burdy na ulicach. A ja
miałam okazję znaleźć się na ulicach Paryża w bardzo nieoczekiwanych
okolicznościach - do dziś nie wiem, jak można pomylić godzinę wylotu o całe 60
minut, wycieczki zaplanowanej pół roku wcześniej?! Można jak się okazuje! Ja
pomyliłam, ale dzięki ułańskiej fantazji pozostałych uczestników wyprawy i
determinacji, w chęci wypicia lampki wina w ciasnej kafejce na Montmarte, jednak
byłam w Paryżu!
Nie, nie będę Was zmuszać do czytania o oczywistych
miejscach, które trzeba zobaczyć - trudno, że boli - ma boleć! (gigantyczne
tłumy w Luwrze, harmider komunikacyjny wokół Łuku Tryumfalnego, smród tysięcy
samochodów w centrum miasta itd.) - Paryż trzeba zobaczyć i już!
Ja, oprócz oczywistych miejsc zwiedzania, mogłam
zupełnie przypadkiem znaleźć się w niesamowitym miejscu. Pewnie uważni
podróżnicy albo ambitni architekci znają doskonale to miejsce - niedaleko wieży
Eiffla, przy popularnym szlaku turystycznym, znajduje się muzeum architektury.
Chociaż trafiłam tam przypadkiem, to zrezygnowałam ze zwiedzania samej stalowej
konstrukcji (kolejne 2 godziny w kolejce do kasy po bilet i pospieszne
zwiedzanie gigantycznej kupy żelastwa w tłumie szturchających ze wszystkich
stron turystów - o nie!, nie! dziękuje bardzo!). Zupełnie niechcący znalazłam się
w raju każdego konstruktora, architekta, inżyniera.
Sympatyczna pani, mówiąca czystą polszczyzną, wskazała
uprzejmie szukane przez zmęczonych turystów miejsce „samotnej zadumy” i
sprzedała zniżkowe bilety do muzeum. Wspominam ciepło niesamowicie intensywne 90 minut
oglądania wszystkich możliwych, do tej pory wymyślonych przez człowieka,
konstrukcji budynków! Portale, portyki, łuki, sklepienia, kopuły, ornamenty,
kolumny, okna, wieże, głowice. Encyklopedia architektury, którą można oglądać,
doświadczać, dotykać - w odpowiedniej skali, w przekrojach i klockach do
układania - no tak, można sobie zbudować swój łuk, o ile wiesz jak to zrobić.
Można posłuchać wypowiedzi architektów konstruktorów, którzy wyznaczali
kierunki rozwoju, trendy pojawiające się w przestrzeni publicznej. Można
zobaczyć jak nowe materiały, rozwój wiedzy, techniki, nowe znaczenia, funkcje,
determinowały powstawanie określonych konstrukcji. To było naprawdę niesamowite
zwiedzanie, bez tłumów (wszyscy stali w kolejce po bilety gdzie indziej) -
podróż przez najważniejsze budowle, nie tylko Europy, w kilkadziesiąt minut!
Zachęcam Was żeby w trakcie małych i dużych wypraw, mniej
lub bardziej zorganizowanego zwiedzania, urwać się czasem, zgubić w jakiejś
małej uliczce - pójść za promieniem słońca albo zwykłą codzienną potrzebą, bo
może gdzieś na naszej drodze jest jakieś niesamowite miejsce, ciekawy budynek,
fantastyczne spotkanie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz