środa, października 24, 2018

Rozwój albo zwijamy się!


Zapewne nie będę daleko od prawdy, kiedy powiem, że każdy z nas dochodzi do takiego momentu w życiu, kariery zawodowej, rozwoju osobistego, że albo „wóz albo przewóz” (czyli zadajemy sobie pytania zasadnicze albo egzystencjalne).

Skończyliśmy tę albo inną szkołę, może mamy dyplom magistra, inżyniera, lekarza. W ogólnym odczuciu społeczeństwa „zaszliśmy” daleko, zrobiliśmy „karierę”. W miejscu pracy (oczywiście na umowę o pracę na czas nieokreślony) mamy ugruntowany statut „starego” pracownika. Nic nas nie zaskoczy - czyli cokolwiek szef wymyśli zaśpiewamy chóralnie „ale to już było”… W domu wszystko w miarę poukładane - szafa, stół, krzesła od wielu lat znają swoje miejsce. Dzieci na studiach, pies się starzeje, ewentualnie telewizor można zmienić na większy (nie wiem po co, bo i tak nie oglądam, ale znajomi się zachwycają).

Nie wiem jak powinnam to nazwać, określić, ale sama tego doświadczyłam - doszłam do takiego momentu w życiu, że wszystko już było poukładane, przewidywalne, każdy dzień podobny do następnego. Karuzela świąt, imienin, czasem pogrzebów, wesel albo chrzcin, wiosna, lato, zima… Poukładane, zwykłe i cokolwiek nudne życie. I stanęłam sama przed sobą z pytaniem: „czy o to mi w życiu chodziło?” Jeśli niewiele rzeczy, zdarzeń, powoduje dreszcz emocji, jeśli wszystko wokoło jest zwykłe, rutynowe, to może coś jest „nie tak”? I ten tekst istniejący z tyłu głowy, że „kto nie idzie do przodu, ten się cofa”.

Tak, mówię o potrzebie rozwoju, uczenia się nowych rzeczy, poznawania nowych ludzi, dziedzin nauki czy miejsc na mapie. Nie jest ważne, czy ten rozwój będzie dotyczył gotowania zupy pomidorowej, czy odkrywania nieznanych obiektów na mapie nieba. Mam na myśli rozwój swoich pasji, zainteresowań, marzeń. Mówię o wychodzeniu ze „strefy komfortu”, codziennych rutynowych czynności, które przewidywalne i znane już dawno nie zmuszają nas do żadnego wysiłku intelektualnego.

Jeden z moich (wielu) ulubionych artystów znany był z mnóstwa pasji i zainteresowań. Od malarstwa po konstruowanie niesamowitych urządzeń i tajemne pisma. Leonardo da Vinci nie dokończył większości swoich pomysłów, wiele obrazów oglądamy na etapie szkiców i „podmalunków”. Myślicie, że był leniwy, niedbały? Nie wiem. Myślę, że nie miał na to czasu. Z pewnością był geniuszem i miał w sobie potrzebę poznawania, zwiedzania, doświadczania. Umysł genialnego człowieka, który mając świadomość własnych ograniczeń, chciał się uczyć, rozwijać, doskonalić. Takie intelektualne pobudzenie do działania. 
Też tak mam, chociaż nie namaluję obrazu na miarę Mona Lisy, chcę poznawać, zwiedzać, uczyć się. Nie chcę reszty swojego życia spędzić na kanapie!

Również dlatego wymyśliłam Plenerową Akademię Sztuki. Na razie idzie zima, czas na przerwę w zajęciach, ale też czas na nowe pomysły. Z owocową herbatką, przy kominku, będę robić plany na kolejny sezon warsztatów i zajęć. 
Czytajcie i podpowiadajcie w jakich aktywnościach macie ochotę wziąć udział. Może wspólne zwiedzanie małych miasteczek, może galeria sztuki a może malowanie w plenerze? Zapraszam do zgłaszania pomysłów, kto wie, może coś z tego wyjdzie? A może jednak jakieś arteterapeutyczne warsztaty w zimowej aurze górskiego miasteczka? 
No tak, zaczyna się! Już czuję ten dreszczyk emocji, kiedy przychodzą mi do głowy nowe pomysły! Idę zrobić notatki, a później zobaczymy…



4 komentarze:

  1. Rozwój, pasje, zainteresowania to jedne z najważniejszych części życia i nas samych :) Liczą się chęci! Dziękuję za ten post! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam serdecznie do Plenerowej Akademii Sztuki, popracujemy wspólnie nad rozwojem :) Dziękuję za wizytę na blogu :)

      Usuń
  2. Proponuje spa z aromaterapia ;) pozdrawiam serdecznie
    Warto mieć oczywiście jakieś życie poza praca - trzeba być tylko ciekawym świata i otwartym na nowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawość świata po prostu niezbędna! :) Dziękuję za odwiedziny :) Pozdrawiam :)

      Usuń

Copyright © 2016 Monotypia DB , Blogger