środa, lutego 27, 2019

Matematyka i sztuka

Matematyka i sztuka

Jedną z moich pasji artystycznych jest poszukiwanie różnych technik plastycznych, albo sprawdzanie jak można uzyskać określony efekt. Od pewnego czasu chodził za mną pomysł wykorzystania zjawiska grawitacji w malarstwie. Jest to dużo prostsze niż może się wydawać. Wystarczy przygotować farby, blejtram albo karton i coś, na czym można zawiesić pojemnik z farbą. No i oczywiście trochę miejsca, które można zachlapać farbami.

Ja wykorzystuję trójnóg, który rozstawiam na trawie i nie martwiąc się o bałagan zaczynam swoje malowanie. Wykorzystując zjawisko zwane matematycznym wahadłem, tworzę abstrakcyjne obrazy. Może ktoś powie, że to przecież banalne wykorzystanie grawitacji. Pojemnik z farbą zawieszony na sznurku po wprawieniu w ruch wykonuje koliste ruchy, dążąc do zatrzymania się w pionie. Powstają spiralne linie lub rzędy kropek na jednym dużym lub na kilku mniejszych płaszczyznach. No tak, moje działanie ogranicza się do zawieszenia na sznurku odpowiednio przygotowanej farby. Ale dla mnie to, co powstaje w tym działaniu, to dopiero pierwsza cześć tworzenia obrazu.



Kiedy wyschnie warstwa farby, której pozwoliłam swobodnie „pobujać się”, zaczynam wypełniać powstałe przestrzenie. Podobnie jak przy tworzeniu monotypii zaczynam analizować, przyglądać się i decydować o ostatecznym wyglądzie obrazu. Kiedy zapraszam na moje  warsztaty, podkreślam, że nie potrzeba zdolności plastycznych żeby wziąć w nich udział. I to jest najlepszy przykład. Na moich warsztatach istotą rzeczy jest sam proces tworzenia, uspokajający widok spływającej farby, hipnotyzujący ruch wahadła.

Podczas tworzenia można zapomnieć o codziennych sprawach, zrelaksować się przy tworzeniu swojego obrazu. Już nie mogę się doczekać tego ciepłego czasu w ogrodzie ze sztalugami i farbami! Ale jeszcze trochę cierpliwości - dlatego zapraszam na wiosenne warsztaty z rzeźbą - wielkanocne baranki będziemy tworzyć w Tarnowie, w mojej prywatnej pracowni! 
Potrzebna tylko kostka masła i dobry humor - resztą zajmę się ja. Datę uzgodnimy po zebraniu się grupy. Zapraszam do zapisywania się w komentarzach lub mailowo.

Wszystkich zainteresowanych moimi zajęciami proszę o kontakt mailowy




Fot.: przykłady zastosowania wahadła z farbą, Pinterest.com



środa, lutego 20, 2019

Kot jaki jest

Kot jaki jest

18 lutego jest Dzień Kota, wiedzieliście? A zastanawialiście się skąd wzięły się koty i różne skojarzenia związane z nimi? Koty zostały udomowione w Egipcie około trzech tysięcy lat temu. Prawdopodobnie pierwszym udomowionym kotem był kot nubijski. Jako, że Egipt miał wysoko rozwinięte rolnictwo i produkował znaczne ilości zboża, zbiory padały łupem szkodników znanych i dzisiaj. Koty okazały się sprzymierzeńcami ludzi w walce z nimi i dzięki temu zyskały specjalne względy u ludzi. Około 1157 roku p.n.e. rozpoczął się kult kota - Egipcjanie przypisywali kotom boskie cechy. Zwiedzając egipskie zabytki możemy zobaczyć boginię Bastet przedstawioną jako kotkę lub kobietę z głową kota. Była opiekunką domu, boginią szczęścia, radości, płodności i potomstwa. Charakterystyczny makijaż oczu Egipcjan miał ich oczy upodobnić do oczu kota nubijskiego.

Tyle historii. Prywatnie nie przepadam za kotami, chociaż kiedyś jeden mieszkał ze mną i jego mruczenie bywało bardzo uspokajające. Nie lubię też myszy i jakoś moje życzliwe nastawienie do wszystkich żywych istot nie kłóci się z myślą, że koty te myszy łapią (i zabijają).

Ale chciałam Was dzisiaj zachęcić do dyskusji - jak to dzisiaj jest z tymi kotami. Koty, kotki, kociaczki, kocórki… Zaczęliśmy je udomawiać kiedy okazały się sprzymierzeńcami w walce ze szkodnikami. Często mieszkają w wygodnych domach, mają pod dostatkiem smakołyków, kupujemy im zabawki, czasem zbieramy na wystawy, chwalimy się ich zdjęciami. Bardzo często są bohaterami bajek, powieści czy obrazów. Ale kiedy, z różnych powodów, nie mają swoich opiekunów, zaczynają mieszkać i rozmnażać się w piwnicach, na strychach - zaczyna się problem. Denerwujemy się, że znaczą teren intensywnym zapachem, że roznoszą insekty, a może i jakieś choroby. Złościmy się na różnych „dokarmiaczy”, protestujemy i żądamy rozwiązania problemu, który sami stworzyliśmy. A może trzeba trochę więcej odpowiedzialności za to, co się oswoiło?

Niedługo znowu będzie słychać kocie amory, będą w amoku szwendać się po drogach. Pomyślcie wtedy o egipskich kotach mieszkających w świątyniach. Może nie będą wtedy takie denerwujące.



Wszystkich zainteresowanych moimi zajęciami proszę o kontakt mailowy


środa, lutego 13, 2019

Bajka o czasie

Bajka o czasie

Zdradzę dziś kilka tajemnic, czyli trochę bloga od kuchni. 
Ale najpierw kilka słów refleksji o mijającym czasie. Czasem dłuży się nam każda minuta, a czasem nie wiemy kiedy minęła godzina czy dwie. Czy zastanawiacie się czasem jak to jest z tym czasem? Myślę obrazami, a więc na słowo „czas” pojawia się w mojej głowie obraz Salvadora Dali - „Trwałość pamięci”. I nie będę nikogo zanudzać analizą obrazu, również dlatego, że dostępnych tekstów na ten temat jest bardzo dużo. Ale mam dziś trochę filozoficzny nastrój i jakoś „czas”, a właściwie jego rytm, zaprząta dziś moją głowę. 

Kiedy zaczynam pisać kolejny tekst zaglądam na stronę bloga. Mam nawet specjalny zeszycik w którym notuję sobie poprzednie tematy. I tak sobie czytam, co tam obiecałam w poprzednich tekstach i wychodzi na to, że już powinnam pisać o najbliższych warsztatach! Podać czas i miejsce kolejnych spotkań Plenerowej Akademii Sztuki. Zaproponować tematy, napisać o tym co będziemy robić i podać ceny. A przecież dopiero nie tak dawno zaczęłam w ogóle planować co i jak będzie działo się na moich warsztatach! Pod wpływem kolejnej rozmowy o pisaniu bloga (niewielkiej pomocy Asi w postaci słów „to dlaczego nie piszesz?!"), zaczęłam ujawniać moje zamiary i myśli. Zorganizowałam Plenerową Akademię Sztuki, zaprosiłam na pierwsze warsztaty. A tu proszę! Kolejny - 61 tekst, kolejny sezon warsztatów, kolejne pomysły, projekty w mojej głowie. Stąd to dzisiejsze filozoficzne rozważanie o czasie. 

Popatrzcie, pomyślcie jak to jest - kiedy czekamy na ważną wiadomość, czas może dłużyć się niemiłosiernie. A kiedy jesteśmy w miłym towarzystwie, pięknych okolicznościach przyrody, czas mija zupełnie niepostrzeżenie. A przecież obiektywnie czas to czas, minuta to 60 sekund, godzina to 60 minut itd. Nie wspomnę już o różnych ważnych terminach, sprawach, które zwykle zostawiamy na potem. A potem jest deadline i ból głowy (albo innej części ciała jeśli np. zawalimy egzamin, terminowe oddanie ważnych dokumentów lub coś w tym stylu). 

Dla mnie pisanie teksów na bloga to właśnie ten miły czas w dobrym towarzystwie. Kiedy czytacie moje teksty, ja już zwykle piszę kolejny. W styczniu planuję warsztaty na lipiec. Czas ma dla mnie różne wymiary. Trochę jak na obrazie Dalego - jedne zegary są bardziej, inne mniej zdeformowane, rozlane po obrazie (rozpływające się), ale zawsze jest ten jeden zegar, który trzyma mnie w „tu i teraz”. Mam różne codzienne obowiązki, sprawy do załatwienia i pilne dokumenty. Mam też czas na nic nie robienie i na robienie bardzo ważnych rzeczy - np. na malowanie i tworzenie - wtedy zegary rozpływają się i czas trochę przestaje istnieć. 


środa, lutego 06, 2019

Karnawał

Karnawał

Znalazłam dzisiaj dość szczególny obraz. Szczególny, bo jak wiele obrazów w sztuce nowoczesnej nie jest jednoznaczny w odbiorze. Artysta, co prawda, zatytułował go dając nam wskazówkę czym się inspirował przy tworzeniu - ale nie jest to takie oczywiste kiedy patrzymy na obraz.

Dzieło, które jest bohaterem dzisiejszego wpisu to „Karnawał Arlekina” Joana Miro. Obraz przedstawia wnętrze (prawdopodobnie) mieszkania artysty z widokiem na wierzę Eiffla z okna. Z kształtów i plam obrazu możemy rozpoznać postacie i przedmioty, a z ich położenia na obrazie i wzajemnych relacji, rozpoznajemy tytułowy karnawałowy bal. Obraz jest kwintesencją surrealizmu, a autor zaliczany jest do jednego z twórców nurtu surrealistycznego.

Kiedy przyglądam się temu obrazowi myślę o różnych podobnych do balu sytuacjach. Jakieś przyjęcia, zabawy, bale nawet jeśli zaczynają się od sformalizowanych form, często mają jakiś określony scenariusz, w pewnym momencie przypominają to, co namalował Miro. W przestrzeni mieszają się postaci, przedmioty, dźwięki i kolory. Pierwsze spojrzenie na obraz daje wrażenie chaosu. Dopiero chwila skupienia się na poszczególnych elementach pozwala nam dostrzec logikę i sens kompozycji. Jak każdy bal ten też miał swoją dynamikę, pewnie na początku wszyscy zbierali się w pomieszczeniu, wymieniali uśmiechy i ukłony. Być może na zaproszeniach napisano jakie będą atrakcje, niespodzianki. Aż wreszcie zaczęła grać muzyka, dekoracje zaczęły falować w rytm tańczących ludzi, impreza zaczęła się rozkręcać, atmosfera robiła się swobodna i coraz mniej oficjalna. Czy coś Wam to przypomina?

Ja pokuszę się o porównanie do naszego życia, codziennych aktywności - na wiele spraw mamy określony scenariusz, plan. Dom, praca, rodzina - to są jakieś określone obrazy w naszej głowie. Ale w miarę upływu czasu mieszają nam się rzeczy ważne i błahe. Różne „zakłócacze” wytrącają nas z rytmu, pojawiają się postacie i rzeczy wprowadzające chaos do naszej życiowej przestrzeni. Scenariusz musi ulec zmianie pod wpływem różnych zewnętrznych i wewnętrznych elementów. Tak jak na balu, w życiu również, nie zawsze tańczymy z wymarzonym partnerem, czasem gubimy rytm, a czasem ten wyczekiwany bal psuje nam nagły ból głowy. Czasem pozwalamy się porwać w wir zdarzeń, a czasem chcemy uciec od zgiełku i tłumu. Macie tak?

Fot.: posters.pl



Copyright © 2016 Monotypia DB , Blogger