środa, września 12, 2018

Mnich na cmentarzu


„Ten niewielki (18,5 cz x 26,5 cm) obrazek jest próbą tego co w malarstwie  Chmielowskiego interesowało najbardziej. Scena obsadzona w wieczorowej porze, tajemnicza postać wpisana w jesienny, cmentarny pejzaż. Atmosfera tajemniczości, lawirowanie między dniem i nocą, tajemnicze postaci, to elementy znane z innych obrazów takich jak Cmentarz Włoski czy Szara godzina. Zainteresowania malarskie gdyby je przyłożyć do życia artysty, zdają się przekazywać pewną tajemniczą atmosferę, która towarzyszy przemianie. Czy to przypadek, że takie upodobania miał człowiek, który borykał się z podjęciem decyzji o bezgranicznym oddaniu bezdomnym? Czy to przypadkowe upodobania, dla człowieka, który porzucił blask salonów dla półmroku przytulisk dla bezdomnych?”

Niemal 20 lat temu poznałam dzieła artysty malarza Alberta Chmielowskiego. W Muzeum Narodowym w Krakowie można zobaczyć jego nieliczne obrazy. Nie wiem dlaczego, ale poczułam jakąś bliskość, więź z człowiekiem, który swoją wrażliwość i potencjał artystyczny zostawił dla niedocenianej, a czasem pogardzanej pracy. Tak, Adam Chmielowski, artysta, teoretyk sztuki, to wielki człowiek „od bezdomnych”. Pewnie dla większości z Was postać Brata Alberta, świętego z samotni na Kalatówkach w Zakopanem, jest kolejnym obrazkiem w panteonie świętych (niekoniecznie wartym zainteresowania). A ja zaczęłam czytać jego życiorys, pisma które pisał jako krytyk i teoretyk sztuki, szukałam myśli świętego zakonnika. Oglądałam reprodukcje i obrazy człowieka wrażliwego na świat jaki go otaczał.

„Dorobek Adama Chmielowskiego to 61 obrazów olejnych, 22 akwarele i 15 rysunków. Do najbardziej znanych prac należą m.in. Po pojedynku, Dziewczynka z pieskiem, Cmentarz, Dama z listem, Powstaniec na koniu, Wizja św. Małgorzaty, Zachód słońca, Amazonka.”

Zastanawiałam się jaką wrażliwość i ile miłości trzeba mieć w sobie, żeby dzielić ją z tymi, których nie chcemy w naszych pięknych apartamentowcach z ochroną, w naszych galeriach handlowych z fontannami i całą gamą pięknych wystaw. Był jednym z wybrańców - bywalec salonów, członek artystycznej bohemy, europejczyk, artysta lubiany i zapraszany…
Mnich, zakonnik - zbierający bezdomnych, kalekich porzuconych i nikomu niepotrzebnych.


Lubię ten portret: Albert, w słusznym wieku, zakonnik lekko zgarbiony w prostym habicie, różaniec, smutne, zamyślone oczy człowieka, który wie, czuje, widzi więcej.

„Tak samo mają artyści - nawet jeśli daleko nam do świętości, to zaczęłam rozumieć słowa Alberta: Trudno przypuszczać, żeby sztuka ze swej istoty była jakimś osobnym światem, udziałem niektórych.(…) Jeżeli więc sztuka wydaje się być czymś oderwanym od życia, wina to barbarzyństwa ludzi, fałszywych teorii, nie zaś samej sztuki.”

O duchowej, transcendentnej naturze sztuki mówił:
"[...] twórczość nie jest udziałem człowieka, chyba tylko w przenośni [...]. Udziałem człowieka jest siebie samego zakląć w słowo, kamień, tony [...]. Droga do prawdy, to jedyny bezpośredni cel sztuki. Jako antytezę sztuki prawdziwej, wyrażającej się przez styl czyli 'indywidualność duszy', można postawić sztukę fałszywą, udaną, wyrażoną przez manierę, sposób, sztukę nauczoną. [...] Styl właśnie, jest to szczerość, przyrodzony głos duszy, jej kształt, jej język; maniera to przedrzeźnianie stylu, to głos i język papugi, kalectwo kształtu."



Cytat i fot. "Mnich na cmentarzu": www.albertyniprzytulisko.pl/zbior-malarski-adama-chmielowskiego
Cytat: culture.pl/pl/tworca/adam-brat-albert-chmielowski
Cytat: „Ateneum” 1876, cyt. za: Irena Kossowska, Adam Chmielowski, culture.pl, maj 2006
Portret Brata Alberta: wyczolkowski.pl/tworczosc

2 komentarze:

  1. Też bardzo cenię obrazy Chmielewskiego, wydaje mi się bardzo ciekawą postacią nie tylko jako artysta. Po tym wpisie zdecydowanie nabrałam ochoty by zgłębić jego historię i przemyślenia. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za wizytę :) Gorąco zachęcam do wnikliwego studiowania tej bogatej osobowości :)

      Usuń

Copyright © 2016 Monotypia DB , Blogger