środa, grudnia 12, 2018

Paryż


Mam takie pytanie - czy kiedy jedziecie do bardzo znanej miejscowości, ikony, znaku rozpoznawczego, to przygotowujecie sobie bardzo dokładny plan zwiedzania? Obowiązkowe punkty, zaliczenie określonych atrakcji? Pewnie tak, bo jedziemy do tej znanej metropolii,  której atrakcje opisywane są w najlepszych przewodnikach, byli tam już nasi znajomi, bo wszyscy wiedzą gdzie to jest,  jest to bardzo popularne miejsce, itd.. No po prostu tak jest, że czasem zwiedzanie organizuje za nas jakieś biuro podróży, a czasem czytamy jakiś przewodnik i chcemy „to” zobaczyć na własne oczy i już!

Ręka w górę komu na hasło „Paryż” nie pojawiają się przed oczami takie obrazy jak Luwr, wieża Eiffla, Łuk Tryumfalny czy inne sztandarowe zabytki tego miasta? Dokładnie! Paryż ma kilka rozpoznawalnych na każdej szerokości geograficznej budowli, miejsc, których nawet nie trzeba szczególnie opisywać. Aktualnie Paryż to również (niestety) zamieszki i burdy na ulicach. A ja miałam okazję znaleźć się na ulicach Paryża w bardzo nieoczekiwanych okolicznościach - do dziś nie wiem, jak można pomylić godzinę wylotu o całe 60 minut, wycieczki zaplanowanej pół roku wcześniej?! Można jak się okazuje! Ja pomyliłam, ale dzięki ułańskiej fantazji pozostałych uczestników wyprawy i determinacji, w chęci wypicia lampki wina w ciasnej kafejce na Montmarte, jednak byłam w Paryżu!
Nie, nie będę Was zmuszać do czytania o oczywistych miejscach, które trzeba zobaczyć - trudno, że boli - ma boleć! (gigantyczne tłumy w Luwrze, harmider komunikacyjny wokół Łuku Tryumfalnego, smród tysięcy samochodów w centrum miasta itd.) - Paryż trzeba zobaczyć i już!

Ja, oprócz oczywistych miejsc zwiedzania, mogłam zupełnie przypadkiem znaleźć się w niesamowitym miejscu. Pewnie uważni podróżnicy albo ambitni architekci znają doskonale to miejsce - niedaleko wieży Eiffla, przy popularnym szlaku turystycznym, znajduje się muzeum architektury. Chociaż trafiłam tam przypadkiem, to zrezygnowałam ze zwiedzania samej stalowej konstrukcji (kolejne 2 godziny w kolejce do kasy po bilet i pospieszne zwiedzanie gigantycznej kupy żelastwa w tłumie szturchających ze wszystkich stron turystów - o nie!, nie! dziękuje bardzo!). Zupełnie niechcący znalazłam się w raju każdego konstruktora, architekta, inżyniera.

Sympatyczna pani, mówiąca czystą polszczyzną, wskazała uprzejmie szukane przez zmęczonych turystów miejsce „samotnej zadumy” i sprzedała zniżkowe bilety do muzeum. Wspominam ciepło niesamowicie intensywne 90 minut oglądania wszystkich możliwych, do tej pory wymyślonych przez człowieka, konstrukcji budynków! Portale, portyki, łuki, sklepienia, kopuły, ornamenty, kolumny, okna, wieże, głowice. Encyklopedia architektury, którą można oglądać, doświadczać, dotykać - w odpowiedniej skali, w przekrojach i klockach do układania - no tak, można sobie zbudować swój łuk, o ile wiesz jak to zrobić. Można posłuchać wypowiedzi architektów konstruktorów, którzy wyznaczali kierunki rozwoju, trendy pojawiające się w przestrzeni publicznej. Można zobaczyć jak nowe materiały, rozwój wiedzy, techniki, nowe znaczenia, funkcje, determinowały powstawanie określonych konstrukcji. To było naprawdę niesamowite zwiedzanie, bez tłumów (wszyscy stali w kolejce po bilety gdzie indziej) - podróż przez najważniejsze budowle, nie tylko Europy, w kilkadziesiąt minut!

Zachęcam Was żeby w trakcie małych i dużych wypraw, mniej lub bardziej zorganizowanego zwiedzania, urwać się czasem, zgubić w jakiejś małej uliczce - pójść za promieniem słońca albo zwykłą codzienną potrzebą, bo może gdzieś na naszej drodze jest jakieś niesamowite miejsce, ciekawy budynek, fantastyczne spotkanie…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Monotypia DB , Blogger